Sport ma sprawiać radość i wywoływać uśmiech
Alicja Jeromin jest paraolimpijką, która osiągnęła wiele na sportowych arenach. Kilkukrotnie reprezentowała nasz kraj na igrzyskach paraolimpijskich i zdobyła wiele medali. Ma na koncie także inne sukcesy. Od kilku lat, razem z Fundacją ING Dzieciom, wspiera dzieci z niepełnosprawnościami w ich drodze do uprawiania sportu i fizycznej aktywności jako ambasadorka programu Pomarańczowa Siła.
Aldona Radomska-Paluchowska: Jest Pani odnoszącą sukcesy sprinterką, ośmiokrotną medalistką igrzysk paraolimpijskich, mistrzynią świata i Europy. Kiedy zorientowała się Pani, że sport będzie sposobem na życie? Czy już jako dziecko wybrała Pani tę drogę, a może decyzja przyszła z czasem?
Alicja Jeromin: W zasadzie od małego lubiłam ruch i aktywne spędzanie czasu po lekcjach. Kiedy tylko była okazja biegałam wokół bloku, jeździłam na rowerze czy skakałam po drzewach. Nie lubiłam siedzieć w miejscu, wszędzie mnie było pełno. Z racji tego, że moja mama i siostra miały do czynienia z lekkoatletyką chciałam być jak one. Choć moja przygoda ze sportem zaczęła się od tenisa stołowego to w międzyczasie pokochałam się z bieganiem na dobre. Wiedziałam już wtedy, że sport będzie mi towarzyszył przez resztę życia. Ja po prostu chciałam, żeby tak było. Droga wyklarowała się sama a kolejne sukcesy i medale tylko uświadomiły mnie w tej decyzji.
A. R-P: Przez pierwsze lata trenowała Pani tenis stołowy, następnie rozpoczęła Pani karierę sprinterki. Dziedziny te wydają się bardzo różne. Czy ktoś Panią wspierał w wybraniu właściwej dla siebie dziedziny sportu? Jak można pomóc dzieciom w tej bardzo ważnej decyzji?
A.J. : Decyzje pozostawiono mnie. Nie miałam za dużo czasu by zastanawiać się czy wybór lekkiej atletyki był właściwy, ale bez większego zawahania postawiłam jednak na bieganie. Mimo że lubiłam tenis stołowy to jednak ono było bliższe memu sercu. Nikt nie próbował mnie namawiać na wybór konkretnej dyscypliny. Myślę, że mimo młodego wieku każde dziecko wie, co będzie dla niego lepsze i co będzie sprawiać mu więcej frajdy. Dlatego najlepszym wsparciem jest pozostawienie dziecku wolnego wyboru. Możemy przedstawić za lub przeciw, ale nie sugerować i namawiać na coś, co będzie lepszym dla nas samych.
A.R-P: Wchodząc na szczyt niejednokrotnie trzeba stawić czoła niemocy, wątpliwościom, ograniczeniom. Jaki jest Pani sposób na pokonywanie przeciwności?
A.J.: To fakt, droga na sam szczyt nie jest usłana różami i potrzeba dużo nie tylko czasu, ale i wyrzeczeń. Nie raz spotykały mnie chwile zwątpienia, które buzowały mi w głowie jak wulkan, ale trzeba było sobie z nimi poradzić. Najlepszym sposobem w takich momentach było uświadomienie sobie, że pot, ból i łzy zwiastują coś dobrego. Że zawsze gdzieś na końcu jest happy end. W moim przypadku były to medale Mistrzostw Świata, Europy czy Igrzysk Paraolimpijskich. Nie każdy jest w stanie poradzić sobie z takimi emocjami, dlatego warto mieć przy sobie osobę, która będzie wsparciem i motorem napędowym do dalszego działania.
A.R-P: Wiele dzieci z niepełnosprawnościami pragnie zostać zawodowymi sportowcami. Jakie wyzwania, zagrożenia, ale także szanse, czekają na młodego sportowca?
A.J. Sport to wcale nie jest łatwy kawałek chleba, jak mogłoby się wydawać. Na drodze czeka zazwyczaj wiele różnych czynników, które mogą zniechęcić do uprawiania sportu, bo sport jest jak każda inna praca w której czekają na nas zagrożenia, wyzwania i szanse. Trzeba być przygotowanym na wszystko. Dlatego bardzo dobrym sposobem będzie potraktowanie sportu w młody wieku jako zabawę. Sport ma sprawiać radość i wywoływać uśmiech na twarzy, a wysiłek fizyczny ma być przyjemny i zachęcający do dalszej pracy. W późniejszym wieku te aspekty przygotują do cięższej pracy i podejmowania kolejnych wyzwań, których owocem będą sukcesy i medale.
A.R-P.: Jest Pani ambasadorką programu Pomarańczowa Siła Fundacji ING Dzieciom, który wyrównuje szanse dzieci z niepełnosprawnościami poprzez aktywny styl życia i rozpoczęcie sportowej przygody. Była Pani uczestniczką wydarzeń organizowanych w ramach Pomarańczowej Siły. Jak Pani ocenia wpływ takich inicjatyw na dzieci?
A.J.: Bardzo mnie cieszy to, że coraz częściej pojawiają się inicjatywy integrujące oba środowiska dzieci i młodzieży. Pokazują one, że dzieci z niepełnosprawnościami mogą równie dobrze radzić sobie w życiu sportowym i w byciu sportowcem. Że żadne ograniczenia nie zatrzymają do spełnienia marzeń, bo zawsze znajdzie się alternatywa lub pomysł, który w tym pomoże.
A.R-P: Osiągnęła Pani bardzo wiele w sporcie zawodowym. Jakie są Pani dalsze plany i marzenia związane z sportem?
A.J.: Faktycznie moja kolekcja medalowa jest bardzo okazała, ale wciąż brakuje w niej tego jedynego złotego medalu z Igrzysk Paraolimpijskich. Oczywiście moim marzeniem jest powiększenie kolekcji o ten medal, choć to będzie bardzo ciężkie w realizacji z racji tego, że świat sportu bardzo idzie do przodu, a rywalki są bardzo wymagające. Przede wszystkim ich atutem jest wiek, bo są młodsze ode mnie o dobrych kilkanaście lat. Śmieję się, że jestem dinozaurem biegania. Przeżyłam kilka pokoleń, które przychodziły i odchodziły, a ja jestem po dzień dzisiejszy, do tego zawodniczką, która jeszcze jest w stanie poprawiać swoje rekordy życiowe.
Rozmawiała: Aldona Radomska-Paluchowska, specjalista ds. programów Fundacji ING Dzieciom