Razem stawiamy pierwsze kroki


To była grupa ze szkoły z oddziałami integracyjnymi i specjalnymi. Uczniowie w wieku od siedmiu do dwudziestu lat, wszyscy z orzeczeniami o kształceniu specjalnym. Przyjechali do Wisły ze swoimi nauczycielami, a kilku osobom towarzyszyły mamy. Sukcesy, jakie dzieci odniosły na Turnusie Uśmiechu, przerosły oczekiwania ich opiekunów.

Wspólne życie na turnusie, to zupełnie inne życie. W szkole czas zamyka się w zaplanowanych zajęciach, po szkole większość uczniów jest w domu. Na życie społeczne, spontaniczne działania, rozmowy często brakuje czasu. Turnus Uśmiechu daje dzieciom szanse nadrobić te braki, a efekty są najlepszym potwierdzeniem, że razem można osiągnąć bardzo dużo.

Być z innymi to cel, który postawiła sobie dziewięcioletnia Maja. Maja ma porażenie mózgowe czterokończynowe, porusza się na wózku i ma problemy z mówieniem. Jest wesołą, komunikatywną osobą i nie zrezygnuje ze wspólnych posiłków z kolegami. W ośrodku do jadalni trzeba zejść po schodach. Mimo, że zaproponowaliśmy, żeby Maja dostawała posiłki do pokoju, mama znosiła ją do jadalni na każdy posiłek. Któregoś dnia po obiedzie Maja postanowiła samodzielnie wejść po schodach. Nigdy wcześniej tego nie robiła! Oparta o mamę, powolutku, schodek po schodku pokonała całe schody. To był pierwszy „cud” na tym turnusie, a było ich więcej.

Są dzieci, których w szkole nie słychać i nie widać. Takim chłopcem był dziesięcioletni Mateusz, był dopóki nie przyjechał do Wisły. Pani dyrektor dopiero na turnusie usłyszała jego głos. I okazało się, że chłopiec ma bardzo dużo do powiedzenia, konstruuje rzeczowe, dojrzałe wypowiedzi. Dzięki swobodzie w działaniu na turnusie, Mateusz poczuł, że może się otworzyć i nawiązał z kolegami i z nauczycielami kontakt. Podobnie pozytywnie zaskoczył wszystkich Darek. Darek, który w szkole był cichy, skromny i pozostawał na uboczu, na turnusie mimo że bardzo słabo mówi, świetnie się ze wszystkimi porozumiewał pojedynczym słowem czy gestem, a przyjechał tu sam, bez mamy. Może to też było impulsem do budowania relacji?

Adaś ma nadreaktywność dotykową w sferze oralnej i stąd ogromne problemy z jedzeniem, ale w fundacji, siedząc i jedząc przy stole z innymi, starał się jeść jak inni. Próbował wszystkiego oprócz zup, które łaskoczą go w gardło. Jadł, bo koledzy też jedli. Nie po raz pierwszy okazuje się, że wspólne jedzenie integruje i daje poczucie bezpieczeństwa. Odważne decyzje Adasia pozwoliły mu się przełamać do potraw których nie znał. Brawo!

Po powrocie do szkoły, do domów wszystkie ujawnione na Turnusie Uśmiechu talenty będą rozkwitać. Tego Wam życzymy!